Panna Adler nigdy nie sypiała dobrze. Nie dlatego, że targały nią poczucie winy czy nawiedzały duchy przeszłości, w której siłą rzeczy nieźle namieszała. To była raczej kwestia opiumu i kawy. Tak, zdecydowanie o to chodziło. W końcu wszystkie swoje złe uczynki odrabiała pracując dla Finix. Nie miała więc najmniejszych powodów do żałowania tego wszystkiego co zrobiła.
Nie zawsze taka była – nieczuła. Teraz nikt nie poznałby Helen sprzed lat. Ba! Większość osób pewnie by się wystraszyła! Panna Adler była niegdyś energiczna, pełna życia i współczucia. Jednak okrucieństwo świata zmienia nawet najlepszych. Helen dała się wciągnąć w machinę i stała się jednym z trybików. Jak to mówią - „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one”. Choć wydawało się, że kobieta była odmienna od całej reszty społeczeństwa, to prawda była zupełnie odwrotna. W czasach królowej Wiktorii panowała moda na brak jakichkolwiek uczuć. Helen idealnie się w to wpasowała.
Spacerowała po ogrodzie, przyglądając się budzącemu do życia domowi. Za niedługo miała zaczynać lekcje szermierki z pierwszą grupą dziewcząt, a że nie tolerowała spóźnienia, to zawsze była przed czasem. Poza tym lubiła obserwować, jak zachowują się ludzie.
Niespodziewanie na kogoś wpadła. Rzadko jej się to zdarzało, zwykle była niesamowicie uważna. Uderzona w ramię straciła równowagę i w ciężkiej sukience runęła na ziemię. Niedoczekanie! Kto jest tak ślepy, żeby nie zauważyć kobiety w kilogramowej sukni? Wstała niemal natychmiast otrzepując sukienkę i już miała puścić w stronę mężczyzny uwagę na temat braku wychowania, jednak stanęła jak zamrożona. W całym tym zdarzeniu czegoś jej brakowało. Przecież go dotknęła. Czy w jej głowę nie powinny się właśnie pojawiać setki obrazów, z których wyłapałaby najsłabszy punkt „przeciwnika”? Tak, żaden mężczyzna nie mógł powalać Helen Adler na kolana…a już na pewno nie dosłownie. Za to upokorzenie z miejsca stał się jej wrogiem. Zmrużyła oczy i przyjrzała się uważniej mężczyźnie. Oczywiście, kojarzyła go z widzenia - jak większość osób z domu. Jednak nie pamiętała nawet jego imienia. Czyżby zlekceważyła Utalentowanego, który był w stanie oprzeć się jej mocy? Musiała się upewnić.
-Czy to krew?- otworzyła szeroko oczy, udając przerażenie. Przedstawienie czas zacząć. Chwyciła rękę Smoka, udając, że przygląda się jej w poszukiwaniu rany. Chodziło jednak o dotyk – bodziec uruchamiający jej moc. Wciąż jednak nic się nie działo. Brak jakichkolwiek wizji czy widoku wspomnień. To ci dopiero niespodzianka!